Spoglądam przez okno: przy drewnianym stole w ogrodzie usiadł pan Wiesio*. Chwilę później przybiegł Bosfor.
Fakt, że nasz pies porzucił swe ulubione zajęcie (jakim – obok zakopywania różnych drobiazgów i polowania na żaby – jest gonienie obcych kotów, które schodzą się do naszych kotek**) oznacza tylko jedno: w pobliżu jest je-dze-nie!
Moje przypuszczenia potwierdziły się, ponieważ kilka sekund później pan Wiesio wyciągnął jakiś pojemnik. Po chwili z czeluści reklamówki wyłożył łyżkę i zaczął siorbać zupkę.
Ciekawe, cóż to za zupa: pożywny kapuśniak, ogórkowa czy może krupniczek?
A może troskliwa żona zrobiła mu pomidorową...?
Jedno jest pewne: na sto procent nie jest to zupa szparagowa, bo P. to szparagowa pustynia.
Gdy udało mi się zdobyć pęczek białych szparagów, starałam się je wykorzystać, jak tylko mogłam najlepiej. Najlepsze kąski wylądowały w białym sosie, a stwardniałe końcówki i obierki poszły na kremową zupę.
(Czytałam na jakimś blogu, że w Paryżu sprzedawcy obierają szparagi na miejscu, a obierki pakują do oddzielnego woreczka, by potem móc zrobić z nich wywar. C’est la vie!)
ZUPA-KREM Z BIAŁYCH SZPARAGÓW Z FETĄ
(pomysł na wykorzystanie szparagowych resztek i szkielet przepisu zaczerpnęłam od mojej imienniczki ze Stron Smaku – dziękuję, Aniu :) ; tutaj prezentuję mój przepis na tę zupę)
Składniki:
obierki oraz stwardniałe końcówki z pęczka białych szparagów
3 obrane ziemniaki
1 l bulionu
pół opakowania sera typu feta
1/2 małego opakowania śmietanki do zup (opcjonalnie)
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Obierki i końcówki szparagów oraz pokrojone w cząstki ziemniaki zalewam bulionem. Gotuję około 40 min., po czym ściągam zupę z gazu. Wyławiam obierki.
Następnie dokładnie miksuję zupę - powinna mieć kremową konsystencję. Na koniec dodaję śmietankę i przyprawiam solą, sporą ilością pieprzu i szczyptą gałki muszkatołowej.
Przelewam zupę do filiżanek, a na wierz kruszę po kawałku fety.
Uwaga: feta bardzo ładnie komponuje się z tą delikatną w smaku zupą. Dodaje jej charakteru, wyostrza jej smak. Gdy zupa jest gorąca, kawałki sera rozpływają się pod wpływem ciepła, co stanowi bardzo miłe zaskoczenie dla podniebienia.
PS Ostatni szparag poszedł do jajecznicy:
* który co jakiś czas przychodzi skosić trawę w ogrodzie; pan Wiesio jest strasznie gadatliwy, do historii przeszło jego zdanie: „Dobra ta taczka. Aluminiowa”, którym zagajał rozmowy ze wszystkimi domownikami;
** z przykrością muszę stwierdzić, że Dzika i Jama to kotki lekkich obyczajów… na zdjęciu jedyny porządny kot w rodzinie, Bogdan vel Krąselka; Etykiety: jajko, na obiad, na słono, na śniadanie, ser, szparagi, zupy