Na moje nieszczęście lubię pastelowe barwy. Wszelkie rozmazania, zamglenia, niedomówienia, delikatne tony…
Wolałabym lubować się w wyrazistej czerwieni. Albo chociaż w krzyczącej zieleni…
Tymczasem do moich barw należą błękity, delikatne zielenie, gołębie szarości, mleczne róże... To czyni mnie jeszcze mniej wyrazistą, lekko rozwodnioną.
Jeśli nie wiecie, o co mi chodzi, powiem prościej: zawsze byłam bardziej Crystal niż Alexis*.
Kiedyś podkochiwał się we mnie chłopak, który w kościele grał na gitarze. Nie zwracałam na niego większej uwagi, bo kościelne chłopaki to jednak nie to. Jakiś czas później usłyszałam od koleżanki, że chłopak z gitarą powiedział, że może i by chciał ze mną chodzić, bom miła i ładna, ale jednak zbyt grzeczna dla niego. Po dziś dzień czasem się z tego śmieję.
Swego czasu, niesiona pragnieniem zmiany upodobań, kupiłam nawet czerwony sweterek. Ponosiłam… I odwiesiłam, bo on ciągle krzyczał!
Cóż poradzić, że lubię pastele...?
Serniczki
w szczególności.
PASTELOWY SERNIK NA ZIMNO**
Składniki:
5 opakowań różnokolorowej galaretki
4 homogenizowane serki waniliowe
truskawki (lub inne owoce)*** Przygotowuję galaretkę zgodnie z przepisem na opakowaniu. Gdy trochę się ostudzi, dodaję do niej pierwszy serek i dokładnie mieszam. Masę wylewam na dno tortownicy.
Robię kolejną warstwę, mieszając galaretkę z serkiem. Wylewam do formy dopiero, gdy pierwsza warstwa już stężała.
W ten sam sposób przygotowuję kolejne dwie warstwy.
Następnie układam na cieście pokrojone w plasterki truskawki, zalewam je galaretką (bez serka). Odstawiam do stężenia, po kilku godzinach jest gotowe.
Uwagi: zaletą tego ciasta jest fakt, że ma niewiele kalorii. Jest bardzo łatwy (robię go już od wczesnej podstawówki:) i efektowny, bo pastelowe warstwy wyglądają naprawdę ślicznie.
* jeżeli ktoś nie wie, o co chodzi (czy jest taka osoba?!), tłumaczę: to główne bohaterki „Dynastii”, kultowego tasiemca, którym żyła cała Polska;
** niedawno miły memu sercu sernikożerca obchodził urodziny, to właśnie dla niego powstało to ciasto;