Z wypiekami o wypiekach

Był ponury, ciemny poranek.
Obudziłam się równie szara jak dzień, który dopiero wstawał. Spojrzawszy przez okno wiedziałam, że jeśli czegoś z nim (wstającym dniem) nie zrobię, to czas prześlizgnie się przez moje palce i wieczorem poczuję tylko niesmak.

Doprawdy, taki nastrój nie zwiastował niczego dobrego! Jedyne lekarstwa, które były w stanie zapobiec katastrofie to
tulenie
bycie tuloną
pieczenie.
Jako że tego dnia byłam daleko od obiektu tulenia, postanowiłam, że upiekę bułeczki.

Już samo stwierdzenie: „postanowiłam, że upiekę bułeczki” tchnie optymizmem i daje nadzieję.

Do pracy zabrałam się, gdy zapadł zmrok, bowiem od pieczenia bułeczek jeszcze lepsze jest pieczenie bułeczek nocą. Wybrałam dwa liskowe przepisy: na bagietki z cebulką i makiem oraz bułeczki do hamburgerów (o nich innym razem).
Zaparzyłam rumianek z miętą
zaszumiało radio
zapachniało drożdżami
zarumieniła się cebulka a
mikroskopijne ziarenka maku poturlały się po blacie…

Rozstąpiła się szarość i zrobiło się cieplej.

PS Nie ma tu „mojego” aparatu. Dlatego gdy następnego dnia znalazłam w szufladzie stary, mały aparacik bardzo się ucieszyłam. Zdana na jego kruche możliwości zrobiłam te zdjęcia, zawsze to coś.
Dopiero później zauważyłam, że- na domiar złego - na każdej fotografii widnieje żółta data! Brrr… Nie wszędzie mogłam ją usunąć, więc musicie wybaczyć mi ten estetyczny zgrzyt.


(za Liską)
Składniki:

400 g mąki białej
8 g drożdży świeżych (mogą być również instant)
2 łyżki oliwy
duża cebula zeszklona na oliwie
łyżeczka maku
1 łyżka cukru
1,5 łyżeczki soli
250 ml wody

Mąkę mieszam z drożdżami i suchymi składnikami, nastepnie (najlepiej mikserem) powoli wlewam wodę, na końcu dodaję cebulkę przysmażoną na oliwie i oliwę. Zagniatam dosyć luźne ciasto. Przykrywam ściereczką i odstawiam do wyrastania na 1 godzinę lub do czasu podwojenia objętości ciasta.
Dzielę na 3 części i formuję z nich bagietki. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zostawiam do wyrastania na 45 minut, w tym czasie rozgrzewam piekarnik do 230 st C.
Wyrośnięte bagietki nacinam ukośnie ostrym nożem lub żyletką. Wstawiam do piekarnika, jednocześnie wsypując na jego dno kostki lodu.

Piekę 10 minut, następnie zmniejszam temperaturę do 210 st C i dopiekam kolejne 30 minut - należy uważać, by bagietki się równo przypiekały. Najlepiej sprawdzić stopień ich zrumienienia po ok. 30 minutach w piekarniku.
Po upieczeniu spryskuję delikatnie wodą i zostawiam do całkowitego wystudzenia.

Uwaga: moje za bardzo się spiekły, w rezultacie ich skórka była zbyt twarda :/ Ale ciasto było delikatne, do tego lekko wyczuwalna cebulka... Dobre, ale muszę nad nimi jeszcze popracować, bo daleko im do wypieku Liski.


Etykiety: , , ,