W maju poznałam białe szparagi, to był mój pierwszy raz. Bez ochów i achów, spokojny, wyważony smak- smaczne, to dobre określenie.Porzuciłam je bez żalu- stragany wprost pękają od cudownych w smaku warzyw, od jędrnych kalafiorów, słodkawych kalarepek, cukinii, bakłażanów, dlatego nie czuję potrzeby zadowalania się jedynie smacznymi szparagami...Jednak gdy ujrzałam zielone pęczki szparagów, nie wytrzymałam. Kusiły soczystą barwą, jędrnością.I tak nadeszła miłość od pierwszego kęsa. Zielone szparagi, przyrządzone w najprostszy z możliwych sposobów (zaczerpnięty stąd), okazały się cudowne. Zielone szparagi z boczkiem i sadzonym jajkiem Moment olśnienia :)Pęczek szparagów obieram (jak się potem okazuje, nazbyt dokładnie...), gotuję. Jajka smażę na boczku, pokrojonym w plastry.Smakiem zachwycam się jeszcze długo...
Etykiety: jajko, na obiad, na słono, przystawki, szparagi, warzywa, z mięsem